piątek, 27 sierpnia 2010

smrodliwa pobudka

Móżdzek drzemał w niebowięty, gdy nagle ze snu zaczął wybudzać go ogromny smród. Rozwinął skrzydełka, wysunął kiełki, zmarszczył brwi nie potrafił zlokalizować źródła złego zapachu. Zastnawiał się czy to Magda nie nabawiła się kataru, albo czy aby przypadkiem nie umyła zębów po nocy. Nic z tego, to nie było to. Zaczynał coraz bardziej nerwowo machać skrzydelkami. Połączenia nerwowe przeskakiwały coraz szybciej.

Aż tu nagle z ucha wyszedł błędnik. Był w strasznym stanie. Wokół niego latało stado much, jego majtki i skarpetki były całkowicie brudne, a z pod pach wystawały kłęby brudnych włosów. Z powodu depresji zaprzestał kąpieli, nie miał siły na egzystencję, szczególnie na tak błahe czynności jakim niewątpliwie jest kąpiel. Błędnik czuł się nie zrozumiały, nie potrafił określić kim właściwie jest i jaki styl błędnika posiada. Czuł się nie doceniany, w końcu przez 23 lata jest odpowiedzialny za utrzymanie równowagi Magdy, a tu żadnych wyrazów wdzięczności.

Móżdzek złagodniał na widok fatalnego stanu błędnika, przecież to może doprowadzić do zapalenia błędnika u Magdy, co łączy się z długotrwałym leczeniem.

Wzdychnął cichutko.

Schował kiełki.

Postanowił mu pomóc, nie wiedział tylko jeszcze jak...

dobranoc czwartku

Móżdżek układa się do snu. Owija swój móżdży owal skrzydełkami, wisząc na żerdzi do góry nogami. Opleciony skrzydełkami zastanawia się co tym razem przyśni mu się w nocy? 

Czy aby przypadkiem znów będą to terroryści z alkalidy i porwanie w Iraku czy może przepiękna bajkowa architektura?

Nie zbadane są senne marzenia móżdżka.

Błędnik już dawno ułożył się do spania na woskowinie w uchu.
Jego depresja sprawia, że nie śni o krainach i terrorystach.
Tylko budzi się bez żadnych sennych wspomnień.


Czas spać! Dobranoc! - powiada mózg, wysuwając kiełki.

czwartek, 26 sierpnia 2010

Eureka!

Nazywam się Móżdżek. Mieszkam w głowie Magdy, mówię jej co ma robić. Pomagam jej często i wsłuchuję się w jej problemy, zawsze podrzucam jej dobre rozwiązania. Dzięki temu jest szczęśliwa. 
A, że móżdżek z usposobienia jest gadatliwy, postanowił dzielić się swoimi przebłyskami z próżnią. 
Taka terapia. 

Móżdżek mieszka w czaszce, jego jedynym przyjacielem jest błędnik, ale zazwyczaj jest w kiepskim humorze. Pewnie dlatego, że miewa problemy natury emocjonalnej, raz jest błędnikiem kostnym raz błoniastym, nie może do końca sprecyzować swojej orientacji, to go bardzo martwi.

A ja żyję dosyć energetycznie, moja właścicielka miewa tysiące pomysłów na minutę, więc jestem często eksploatowany. Wyglądam jak tradycyjny mózg, oprócz tego mam kły i skrzydełka. Ponoć przypominam wampirka. Za dnia macham energetycznie skrzydełkami, wieczorami zwisam do góry nogami oplatając się nimi. 

O właśnie tak!

Będę wpisywał tu swoje przemyślenia, marzenia oraz stany móżdzego umysłu.